Minęło pięć lat

Pięć lat mija dziś od trzydziestego grudnia 2009 roku, od chwili, gdy  Jaś i Grześ utracili ojca a ja syna. Nikt i nic Jego nam nie zastąpi. Dzieci są półsierotami a ja muszę żyć bez Jego codziennej obecności.Jak byłoby dobrze, gdyby można było choć w zgodzie wzajemnie się wspierać.

Chłopcy – Jasiu i Grzesiu, moi kochani wnukowie! W przywoływanej już tu wcześniej książce Ży-woty sławnych Ormian w Polsce znaleźć możemy m. in. takie zdania: „W r. 1699 Marek Axentowicz znaczny handel prowadził po całym kraju i mieszkał w Stanisławowie”, i dalej: „W r. 1709 Grzegorz Axentowicz mieszkał w Kamieńcu Podolskim”. Jak widzicie, historia naszej rodziny trwa już stulecia. Teraz Wy dwaj jesteście ostatnimi nosicielami nazwiska Axentowicz. To zobowiązuje. Nie dajcie się zdeklasować. Dzięki wielu latom mojej pracy dla szwajcarskiego koncernu chemicznego – CIBA-GEIGY mogłem przekazać Waszemu Tacie dobrze prosperującą firmę i sporo nieruchomości. Wykorzystajcie ten spadek mądrze dla wszechstronnego wykształcenia, sprawności fizycznej i zdrowia, przestrzegania dekalogu.

Kochany Jasiu, kochany Grzesiu – Wasz Tata nas opuścił (widocznie wykonał już swoją życiową misję); mimo to spróbujcie tak postępować, jakby żył wśród nas i był w sąsiednim pokoju. Ostatnio dowiedziałem się, że Grześ nie będzie ochrzczony a Jaś nie pójdzie do Pierwszej Ko-munii. Tak kończy się więc wielowiekowa wierność rodziny Axentowiczów kościołowi katolickie-mu. Jest mi niezmiernie przykro. Dwadzieścia pięć lat ogłupiania Polaków przez „Gazetę Wybor-czą”, „Politykę”, „Newsweeka” i TVN odniosło triumf. Ale nadzieja umiera ostatnia i pozostaje modlitwa w intencji moich wnuków.