Wspomnienia

Epitafium na cześć Grzegorza

Poniższy tekst otrzymałam od naszej sąsiadki, Pani Czesławy, znad morza – z miejsca, gdzie od dziecka jeździliśmy na wakacje. Pani Czesława pisze:

“Teksty napisałam rok temu, gdy do Objazdy dotarła smutna wiadomość. Wszyscy byliśmy bardzo poruszeni i opłakiwaliśmy Pana Grzegorza. Odwiedził nas z żoną i synkiem (w poprzedzające tragedię) wakacje, byli tacy radośni. Teraz smutno u nas latem i Jaskółkowo puste. Byłabym zaszczycona, gdyby tekst pojawił się jako wspomnienie o pięknym człowieku, który miał marzenia. To tacy ludzie uświadamiają nam ( od mitycznych czasów), że marzenia czynią nas piękniejszymi. Pozdrawiam serdecznie. Czesława Długoszek z Objazdy.“

Czym cię uwiodła
jaką obietnicą skusiła
zimna kochanka lawina
białą nałęczką
czy całunem
twój oddech zgasiła
odszedłeś
jakbyś na chwilę
na godzin kilka
na dni parę
a wciąż cię nie ma
Jaś płacze, słyszysz
żona ojciec siostry
łzy daremnie
w kryształ na mrozie zmieniają
Serca ich rozgrzej
miej litość
Panie

***
Marzenie moje widziałem pod Rysami
czyste białe zimne
Poszedłem przynieść je w spojrzeniu
gdy w domu będę was witał
Brat mój Ikar czekał tam na mnie
odeszliśmy na skrzydłach z wosku
który kapał ze świec na katafalku
Nie płacz miła ojcze wybacz
płynę lawiną

Czasopismo ormiańskie

Dzień dobry Panie Marku

Przepraszam , że piszę drogą elektroniczną , ale tak jest obecnie szybciej.
To, co chcę napisać dotyczy Grzegorza. Nie ukrywam, że wszelkie informacje o jego wypadku i wszystko co w internecie można o nim samym znaleźć, dość poważnie naruszyło mój spokój, wywołało falę złości i niezrozumienia. Jedynym miejscem gdzie mogę to niezrozumienie wyrzucić jest cmentarz na Mani i grób jego dziadka, a Pana ojca. Tam na płycie nagrobnej jest przecież wyryte imię Grzesia i tam mogę sobie porozmawiać z kamieniem i bezpiecznie wylać trochę łez. Zapewne nie zdaje Pan sobie sprawy, do jakiego stopnia byłam kiedyś związana Pana dziećmi, wszystkie nianie były tylko epizodem w Waszym życiu, ale ja mam charakter jaki mam i sporo to dla mnie znaczyło. Obrazy i zdarzenia jakie zostały mi w pamięci, są w tej chwili bezcenne. Ostanie nasze spotkanie na cmentarzu właśnie, mozliwość zobaczenia dorosłych już Ewy, Oli i Grzesia, spowodowało że zobaczyłam to, co już nieco zatarło się w mojej pamięci. Zawsze widziałam dwie małe, albo słodkie albo czupurne dziewczynki i chłopca od którego bił blask. Po latach zobaczyłam dwie piękne młode dziewczyny i chłopaka, którego uroda powalała na kolana, a blask topił śnieg dookoła. Taki właśnie został w mojej pamięci Pana syn. Może przez ten blask już go z nami nie ma. Nie wiem. To co mi leżało i leży kamieniem na sercu od śmierci Grzesia, częściowo właśnie wyrzuciłam i teraz mam prośbę do Pana. Jestem od jakiegoś czasu w wielkiej przyjaźni z artystą, malarzem obrazów i chciałabym, aby zrobił portret Grzegorza. Portret będzie moją własnością, chciałabym żeby został w moich pamiątkach, Pan oczywiście otrzyma całość do wglądu w wersji elektronicznej. Jedynym problemem jest dobre zdjęcie i takie chciałabym od Pana otrzymać. W internecie jest sporo , ale głównie w stroju zimowym, czapka, słoneczne okulary itd...
Jeśli zgodzi się pan na taki projekt, bardzo proszę o dostarczenie mi mailem wyraźnego (w dobrej rozdzielczości) zdjęcia Grzesia, gdzie będzie można uchwycić ten jego osobisty blask.

Serdecznie Pana pozdrawiam, Ewę i Olę także

Tatiana Radwanowicz

Biuletyn milanowski

 

01.11.2012 (sms do Marka Axentowicza)

Panie Marku, myślami byłem dzisiaj bardzo daleko, gdzieś wysoko w górach i tam też zapaliłem jedną z lampek...

Krzysztof Gil

Jedna z ulubionych piosenek Grześka wzięta ze wspomnień Oli w Nasz Brat Grześ



 Wspomnienie o Grześku skierowane do Jego sióstr – Ewci i Oleńki!

Dwudziestego piątego lutego nasz Gregory wszedłby w 35 rok życia. Jego codzienna nieobecność jest dla mnie najcięższą pokutą i zadośćuczynieniem.
Nic więc dziwnego, że może aż nadmiernie towarzyszy mi Gregory i w pamięci i w modlitwie i w lojalnej chęci wypełnienia Jego woli. Śni mi się bardzo często, zawsze sympatycznie, na wesoło, często jako mały chłopiec siadający mi na kolana, i w tym samym śnie też jednocześnie jako dorosły, zaaferowany obgadujący ze mną nasze różne biznesowe i rodzinne sprawy. Zawsze budzę się ze łzami w oczach – pewno to zbliżająca się starość przypomina się w ten sposób. Często stawiam sobie pytanie – czy czegoś nie dopełniam? dlaczego tak gładko wychodzę ze wszystkich opresji: paraliżu, połamań, zawału?
Co chciał Gregory? To pytanie jeszcze raz wypłynęło dobitnie podczas dotyczącej testamentu rozprawy sądowej w dniu 9 stycznia 2014r.
 -Czy Gregory chciał, żeby Jego synowie dostali cały spadek już TERAZ?
 -Czy chciałby, żeby cały Jego majątek właśnie teraz był już w dyspozycji Karoliny i jej rodziców? ......dalsza treść wymaga zalogowania......
 -Czy przewodnią myślą Gregorego nie było dobre wychowanie chłopców?
 -Gregory bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jak i dlaczego tak podzieliłem mój majątek Wiedział, że ma mnie zastąpić, przejąć opiekę nad Wami i wszystkim tym, co zdobyłem – stąd ten Jego większościowy udział w moich darowiznach. Że to wiedział, rozumiał i całkowicie akceptował pamiętamy, a On sam dał dowód temu w dedykacji na książce ofiarowanej mi na 75-te urodziny. Wiedział ,że Jego nieruchomości przynoszą dochód roczny  ......dalsza treść wymaga zalogowania...... – podczas ,gdy Wasze nieruchomości dają dochód 10 razy mniejszy. Mówił mi ,że zadba o wyrównanie tej nierówności. Prosił mnie też, żebym szybko sprezentował Małgosi i Marcie mieszkania, a Agnieszce wybudował dom. Wszystko to zrobiłem. W 2013 roku kupiłem im mieszkania tam gdzie chciały czyli na Filtrowej 61 i 83, a Aga ma Nałęczów. Co mogłem zrealizowałem,  - reszta jest w Waszych rękach. Gregory cenił prostotę i skromność. Naszym zobowiązaniem wobec Niego jest przenieść te Jego zasady życiowe na Jego synków. Zaufanie i lojalność – choć niema Go wśród nas – dalej obowiązuje. Taką mam nadzieję.
Napisał testament bardzo jasno dzieląc majątek. To zobowiązanie spoczywające na nas, żeby chłopcy dostali spadek dopiero ,jak skończą studia i 25 lat powinniśmy mieć stale na uwadze i konsekwentnie  je zrealizować. Proszę Was o to i zobowiązuję z góry dziękując za wykonanie tego, co na Was ciąży.


XXX


PS. Co można powiedzieć o chwili, gdy Gregory umierał w zakopiańskim szpitalu? Skończył się mój świat? Co można i trzeba zrobić? Czy można z tym się pogodzić? Nie da się zapomnieć. Strata wydaje się nierealna, jest złość na świat, na los, na Pana Boga i na siebie, że nie zapobiegłem. I rozpacz z nieodwracalności śmierci. Tę rozpacz musiałem wypłakać i zamknąć, przetrawić wszystko to ,co nas łączyło. Nic nie tłumić, nic nie ukrywać. Przeżyć to cierpienie. Może też raniąc nieumyślnie innych. Została pamięć i modlitwa. I znalezienie odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne: o sensie życia, o sensie cierpienia, o sensie śmierci. Teraz na starość dzięki Gregoremu
zrozumiałem, że życie jest ciężką szkołą, w której trzeba zdać egzamin. i wrócić do  miejsca skąd się przyszło – do Pana Boga, od którego pochodzimy. Tam spotkamy wszystkie te osoby, które kochaliśmy. Jak opuszczamy ciało, to tak jakbyśmy zrobili coś po wykonaniu zadania. A póki życia - trzeba cieszyć się każdą chwilą, słońcem, tym, że pada deszcz, że trawa jest zielona, wszystkim.




Papa
                         w Nałęczowie 26 luty 2014 r.